Prezydent Kaczyński w reklamie

Wiele osób Ci powie, że bardzo należy się powstrzymywać, żeby nie zrobić reklamy z wykorzystaniem wizerunku polskiego prezydenta (lub jego brata*).

Nie udała się ta sztuka sklepowi Medialider.

Sztuka oznacza w tym przypadku powstrzymywanie się, bo czy sama reklama jest dobra – pozostawiam do oceny.

Rządzącego brata wykorzystał też RMF FM, a konkretnie – radio skorzystało z twarzy i sobowtóra. Billboardy straszyły w Krakowie. Nie słyszałem, żeby prezydent zareagował, a jego francuski kolega i owszem, powiedział, że Ryanair nie wykorzysta jego i jego przyjaciółki. Też bym nie pozwolił.

PS Za reklamę odpowiedzialna Profensiva, podaje blog przy kawie.

* Bo jak słusznie zauważył Popydo, medialider wykorzystał poglądy tego z braci, który prezydentem nie jest. Jak widać, można ich pomylić nawet po mądrościach, które prezentują. Nie tylko po samej prezencji.

Francuscy faszyści z Citroena?

Rozmawiałem na ten temat, pisałem i nie wiem. Coś w tym jest.

Citroen zaakceptował reklamę, która na pewno jest wizualnie bez zarzutu, realizacja wręcz przykładowa, ale treść? Niby nic, a jednak. Skojarzenia z niemiecką precyzją można by stworzyć na wiele sposobów. Wybrany na pewno może podlegać dyskusji.

To tyle jeśli chodzi o C5. Dla przypomnienia – C4, reklama starsza, też z konkretnym pomysłem. Wtedy była wyrazem trendu w reklamie samochodów, było kilka przedstawień samochodu na modłę robota.

Ciekawe po której stronie opowiedziałyby się Transformersy – C5, którego posądzają o faszyzm, czy C4, który może i jest transformersem, ale jakby nie patrzeć, bardzo skomercjonalizowanym.

Go, go Transformers!*

* A może to było do Power Rangers?

Postacie z www

Po pierwsze, tak – postacie, nie postaci. Obie formy są prawidłowe, ale druga, jak to ładnie zostało określone, obciążona jest synkretyzmem przypadków, czyli nadmiernie występuje w odmianie. Nie mówiąc o tym, że formy 'postaci’, tak po prostu, nie lubię.

Po drugie, rzuć okiem raz jeszcze na temat wpisu i przechodź na stronę inspiredology, żeby pooglądać, co spogląda na Ciebie, kiedy korzystasz z Sieci.

Nietzsche powiedział, że kiedy patrzymy w otchłań, musimy brać pod uwagę, że ona patrzy w nas. Koza mówi: Sieć jest otchłanią.

źródło: lanooz.blip.

Zróbmy w konia blogerów

Człowiek pisze, czas poświęca, a Ci się nie uczą. I dalej próbują blogerów w konia robić. A żeby im to jeszcze wychodziło. Komu wychodziło? Specjalistom do spraw marketingu.

Całkiem niedawno popełniłem szybki tekst na temat kontaktów z blogerami, opublikowany u Pawła Lipca vel Fanatyka, czyli kontakt marketera z blogerem. Kilka dni później Paweł napisał kontynuację, podając, już wtedy, dobry i zły przykład. Gdzieś w międzyczasie pojawiły się w sieci inne teksty, też w tym temacie, do których linków nie mogę w tym momencie odnaleźć. Dość liter, żeby osoba zajmująca się marketingiem i korzystająca z Sieci znalazła, choćby i przypadkiem, któryś z nich. Nic z tego, co więcej – marketerzy zabrali pracę do domu.

Eirena na zjadamy reklamy opisała właśnie taką sytuację. Dla zainteresowanych ePR-em napiszę tyle: zobacz, jak tego nie robić. Pracuj.pl słabo przemówił do blogerów. Domyślam się, że obsługująca ich agencja reklamowa, załamuje ręce.

Sony chomikuje walkmana

Od 1979 minęło sporo czasu. Ba, więcej nawet. A to właśnie wtedy Sony pozwolił zapoznać się światu z nową marką, taką, która zagości na długo. Sony Walkman.

Były to czasy kaset magnetofonowych, a ja takiego Soniacza Walkmana miałem. Nawet z radiem miałem, wszystko to jednak trochę później. Natomiast jeszcze później Sony postanowiło zmienić swój jeden z najbardziej znanych produktów i dostosować go do standardów XXI wieku. Walkman nie pamięta już kaset, odtwarza mp3.

Wiadomo, że jak odtwarza mp3, to i ma stronę internetową. I ja właściwie o tym. Bo nie tylko, że strona to niezła robota, ale i wychodzi, że koordynował sprawę nowy łeb w Blueberry Group, bo jakby nie patrzeć mamy marzec, a Artur Hilger właśnie od marca jest tam art directorem. Dobra robota na start w nowej agencji. I pogratulować agencji dobrego arta.

No tak, to wypadałoby jeszcze podać adres: chomiki5.

Tej pani brakuje n

Dość, że z opóźnieniem obejrzałem nową reklamę telewizji n, to jeszcze okazało się, że wcale nie jest taka nowa. Znaczy się jest, ale… Punkt po punkcie fascynująca przygoda.

Punkt pierwszy. Telewizja n wypuszcza nową reklamę.

Punkt drugi. Nie korzystam z telewizora, a o reklamach telewizyjnych dowiaduję się z Internetu, najczęściej szybciej niż telewidzowie. Tym razem było inaczej. A kiedy wreszcie zobaczyłem, stwierdziłem, że to dobra reklama.

Punkt trzeci. Czujni obserwatorzy, pod postacią megafonów, przedstawiają nowe spojrzenie na sprawę. Lexus był pierwszy.

Punkt czwarty. Kłamałem, to wcale nie była fascynująca historia. Ot, po prostu historia.

Wniosek na koniec (tzw. „ameryka”) . Polacy potrafią zrobić to samo, ale 10 razy taniej.