Marketing szeptany – womma 101

Ma się to czujne oko. Kolega z pracy przechodził z czymś, co biło dużymi literami po oczach: Word of Mouth 101. Zapytałem: co to?, poprosiłem o kopię i w drodze do domu przeczytałem. Po teraz się zastanawiam, jak to się stało, że dopiero dziś?

womma logo

Niby nic wielkiego, niby wszystko wcześniej powiedziane w innych miejscach, ale tym bardziej warto przeczytać, podsumować. Taka podręczna ściągawka, najważniejsze, wstępne informacje.

Word of Mouth 101 to nic innego, jak wprowadzenie do marketingu szeptanego. Napisane już ponad dwa lata temu, wciąż aktualne. Piszę „wciąż”, bo na przestrzeni roku poważnie pojmowany marketing potrafi wnieść wiele nowego. Szczególnie ucząc się na błędach największych firm – takich, jak Walmart czy Sony. A także Microsoft. I choć trudno nie pomyśleć, że niektóre z tych błędów to nieprzemyślane działania agencji interaktywnych lub ePR-owych (w przypadku Sony odkryto sprawę po własności domeny, która figurowała na firmę zajmującą się reklamą wirusową), to zarazem trudno nie mieć skojarzeń z pozycjonowaniem stron. Można w krótkim czasie wywindować stronę bez dobrej treści metodami uznawanymi za łamiące regulaminy wyszukiwarek, można też budować jej zaplecze pozycjonerskie sposobami akceptowalnymi. Prawdopodobnie dłużej, ale i bezpieczniej. Dobre imię nie ucierpi.

Podobnie jest z marketingiem szeptanym. Bardzo skrajnie pojmowanym, co obserwuję w trakcie dyskusji internetowych oraz twarzą w twarz. Pisałem o prosumentyzmie i to właśnie ta postawa powinna być częścią dobrego marketingu szeptanego, bo działalność marketingowa związana z szeptem to, używając metafory, podkładanie mikrofonu. Czym jest w tym wypadku mikrofon dla konsumenta (lub prosumenta)? Odpowiedź przynosi główne przesłanie, jakie niesie ze sobą WOMMA 101.

Przesłanie WOMMA 101 jest proste: pozwól wypowiedzieć się konsumentom na temat Twojego produktu, daj im do tego sposobność, miejsce, możliwość, bo nic tak dobrze nie reklamuje jak rekomendacja. Jest też wniosek drugi, pokrewny pierwszemu: na zły produkt nie warto wydawać milionów, by go reklamować, o jego jakości dadzą znać innym Ci, którzy się nabiorą na Twoją błyskotliwą reklamę. Mikrofon to blogi, fora, a szerzej mówiąc: Internet (marketing szeptany nie jest, oczywiście, wynalazkiem XXI wieku, jest stary jak greccy bogowie). Marketing szeptany w koncepcji przedstawianej przez WOMMA (Word of Mouth Marketing Association) to inicjowanie działań ułatwiających konsumentom przekazywanie informacjami innym konsumentom. To tworzenie im sposobności na szerzenie dobrych wieści. Jaka jest więc różnica w koncepcji WOMMA i partyzantki z jaką można się spotkać albo której, niejednokrotnie, szuka nieświadomy klient?

Szybki efekt, tego potrzebujemy – jak z ust wyjęte statystycznemu klientowi. Szybkie często oznacza (choć nie zawsze!) nieetyczne, a żeby nie używać dużych słów – ot, może by zaplanować jakąś kampanię szeptaną, no wie Pan, tu szepnąć słówko na forum, że się było, że się skorzystało, że wszystko fajnie, że się poleca. Skąd to? Z zabierania się do promocji produktu czy usługi za późno. Ale to już szkoda dla firmy. Jak się skończyły próby budowania dobrego wizerunku przez Walmart – to wiemy. I nie mówię, że taka partyzantka nie może przynieść wymiernych korzyści, sprytna, szachrajsko sprytna, da konkretne wyniki: zwiększy odwiedzalność, przykuje uwagę. Metoda jest jednak dyskusyjna.

Pełna treść WOMMA 101 dostępna jest na stronie An Introduction to Word of Mouth Marketing (można także ściągnąć PDF WOMMA 101).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *