Filologiczny humor

Język giętki to podstawa – nie trzeba nawet wskazywać dlaczego. Każdy trening wymaga przerwy, w ramach przerwy zapraszam do przeczytania wątku „filologiczny humor” na grupie Język Giętki w serwisie Goldenline (nie, nie dostaję pieniędzy za reklamę tego serwisu, po prostu jest tam kilka ciekawych grup).

Na próbkę kilka dowcipów związanych luźno z językiem.

~
Pewien Chińczyk udał się na zakupy do osiedlowego sklepu spożywczego:
– Dzień dobli, ci jest mąka?
– Nie ma mąka – odpowiada sprzedawczyni, zmierzywszy obcokrajowca wrogim spojrzeniem. Chińczyk chwilę wpatruje się w panią jak zaczarowany, kiedy ta już, już chce mu zacząć tłumaczyć na migi, pyta niepewnie:
– A ciemu pani uziwa mianownika ziamiast dopełniacia?

~
Szachiści zapytali prof. Miodka, czy zwrot „szachuje” jest poprawny. Profesor odpowiedział:
– Jak najbardziej poprawny. Ale lepiej powiedzieć grzecznie: „ciszej, panowie”.

~
Wraca dresiarz z Paryża i opowiada swojej żonie, co tam widział:
— Wiesz, Zocha, idę, patrzę, a tu wielki plac! Patrzę na lewo — ochujeć można!!! Patrzę przed siebie — o żesz kurwa mać!!! Patrzę na prawo — o ja cię pierdolę!!!
Zocha zaczyna płakać, dres pyta:
— Zocha, co ci się stało?
Ta odpowiada:
— O Boże, jak tam musi być pięknie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *