Przykład kreatywnego listu motywacyjnego i CV na stanowisko: copywriter

Widzę podrzuconą mi w pracy, jako ciekawostkę, książkę z okładką przypominającą stare bruliony. Otwieram, są pierwsze strony z informacjami, jak w dobrze złożonej książce: kto, co, kiedy, ujęto korektora, ujęto projektanta okładki. Książka jak książka, jest jednak jeden szczegół, który wyróżnia ją od innych, które mamy na półce: nakład 3 egzemplarze, wydanie okazjonalne.

Ta książka to „Skryba z odzysku” (jest również podana angielska wersja tytułu: „Copywriting recycling”). Książka w agencji od 2005 roku, kiedy to została tu wysłana jako list motywacyjny w związku ze stanowiskiem copywritera.

Słuchy dochodzą różne – jedni mówią, że odbył praktykę, inni, że nie pracował. W każdym razie list motywacyjny został, jego z nami nie ma. Nie jest to pierwszy tego typu list – niestandardowy, inny, ciekawy, z którym miałem do czynienia. Niedawno widziałem plakat, który reklamował grafika, czy wyjątkowo krótkie wiadomości typu: „chcecie mnie”.

Trudno oceniać, czy to skuteczne, trudno generalizować, że kreatywne (modne słowo, modne słowo…). Na mieście mówią, że niestandardowe CV i listy motywacyjne to domena osób pracujących w działach kreatywnych, niektórzy mówią nawet, że tylko aplikując na stanowiska kreatywne (copywriter, grafik itp.) powinno się sięgać po takie atrakcje. W dużej mierze zgoda, ale wymądrzać się na ten temat nie będę.

Wracając do „Skryby z odzysku”, mam wrażenie, że tego typu listy motywacyjne często zderzają się z szarą rzeczywistością. Taka rzeczywistość jest dość krótka i podobnych oczekuje załączników do mejli czy nawet drukowanych form – krótkich, do szybkiego rzucenia okiem, przeskanowania wzrokiem. I choć przeczytałem „Skrybę” – lubię słuchać muzyki w tramwaju i przy okazji czytać, a najlepiej jeszcze przy tym siedzieć – to obstawiam, że wielu dyrektorów kreatywnych nie zrobiłoby tego. Zaprosiliby na rozmowę albo ze względu na pomysł, albo nie zaprosiliby w ogóle. Raczej nie ze względu na treść, bo tej pewnie by nie poznali, a jeśli to wyrywkowo, więc fragmenty wyrwane z kontekstu nie dałyby czytającemu zbyt wiele.

Nie mówię nie, ja lubię takie formy, zabawy. Szczególnie, że to dobry pomysł dla osób, które chcą pracować w branży reklamowej, a nie mają jeszcze portfolio. Coś trzeba pokazać, najlepiej coś z głową (…nie o tym piszę, świnio!). Można przerabiać reklamy, można tworzyć koncepcje nowych, można pisać książki. Byleby jednak okładka nie była najlepsza z całości, bo copywriter to jednak nie grafik.

Z rozmów ze znajomymi copywriterami wynika, że jakoś specjalnie nie poświęcali uwagi kreacji przy pisaniu CV. Raczej krótkie piłki dołączane do mejla i proste CV. Ok, pracował tu i tu, porozmawiajmy – myśli kreatywny (choć kto wie, co myślą dyrektorzy kreatywni). Ale też mało kto chce mówić o swoich pierwszych próbach, bo z dzisiejszego punktu widzenia to często… no właśnie. Mnie trudno coś powiedzieć o doświadczonych reakcjach, nigdy poza prostym CV nie wysyłałem więcej, jakakolwiek by to praca nie była.

I jeszcze jedno, cokolwiek by się nie mówiło na mieście, jaka to branża reklamowa stała się otwarta ze względu na zapotrzebowanie na nowych pracowników – pierwsze rozeznania terenu zazwyczaj odbywają się wsród znajomych i znajomych znajomych. W każdej agencji, z którą się spotkałem osobiście lub przez znajomych oraz znajomych znajomych i ich znajomych, którzy kogoś znają, wszędzie wygląda to podobnie.

Więc jeśli szukasz pracy, popytaj wśród znajomych.

7 odpowiedzi na “Przykład kreatywnego listu motywacyjnego i CV na stanowisko: copywriter”

  1. Myśląc z pozycji niedoświadczonego, a aspirującego do reklamy człowieka, to dobre wyjście zaprojektować coś niestandardowego. Mówię tak, chociaż też raz wysłałem aplikację trochę inną niż wszystkie i pewnie zapalono nią w piecu, albo kominku ;). Tak czy inaczej nie zniechęciło mnie to, a następnym razem zrobię coś takiego, że szczeny opadną. Na miejscu agencji reklamowej wymagał bym takich prac, w zamian za brak portfolia.

  2. Najlepiej broni się prawda. Prawda i zasięg. Wodotryski na papierze, które przy poznaniu osobistym okazują się ekstremalnie dociśniętą sikawką, nie robią dobrego wrażenia. Niech to będzie coś prostego, lekkiego, do zapoznania się rzutem oka. Coś, co jeszcze raz da się napisać w kwadrans. I niech to będzie rozesłane wszędzie.

    Howgh

  3. i phii i pfff i wychodzi na to że w następnym CV przedrukuję kawałek swojego opisu z fotki.pl. albo ktoś to przeczyta z czystego niedowierzania że można się na takiej obciachstronie lansować, albo moja cefałka poszybuje lotem koślawo-prostym do kosza na śmieci. cóż życie…;p

  4. albo w liście motywacyjnym napiszę z pełnym przekonaniem :”szanowny panie igrekowski proszę mnie zatrudnić bo: krowa i bum cyk cyk i kilo z tego młodego…” ponoć „mumio-wa” abstrakcja się sprzedaje?!

  5. Zanim przejdziesz do pisania listu motywacyjnego w odpowiedzi na konkretne ogłoszenie, przeczytaj uważnie tę ofertę pracy i zrób listę tych swoich umiejętności nabytych w ramach praktyki zawodowej, jak i związanych z otrzymanym wykształceniem, które bezpośrednio odpowiadają wymaganiom stawianym przez pracodawcę. List motywacyjny w centralnej części powinien odnosić się do tych umiejętności oraz do wynikających z nich korzyści dla pracodawcy. Dobrym pomysłem jest wymienić konkretne zdarzenia, kiedy z powodzeniem wykorzystaliśmy swoje określone umiejętności – wbrew pozorom, kandydaci rzadko opisują swoje konkretne osiągnięcia w dokumentach aplikacyjnych…

  6. Co to kuraw jest, chciałem zobaczyć skopiować, napisać a tu jakieś artykuły Wynocha.

  7. Jak masz lekką rękę to pisanie LM nie powinno sprawić problemu, bo „copywriter” to taki pracownik z powołania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *