Obserwowałem ostatnio kolejne dyskusje nad pytaniem „Czy reklama jest sztuką?”. Takie rozmowy prowadzą zawsze do tych samych wniosków, skaczą po tych samych argumentach i za każdym razem zamierają, tylko po to, żeby zaraz znowu ktoś zaczął się zastanawiać, czy tworząc reklamę tworzy się wysoką kulturę, czy pracuje dla brudnych pieniędzy.
Pomyślałem, że warto zerknąć co się dzieje, kiedy ludzie, którzy na co dzień tworzą sztukę dla pieniędzy (bądź robią pieniądze dla sztuki – kto ich tam wie?), wezmą się za reklamy.
W życiu każdego hollywoodzkiego reżysera przychodzi taki moment, kiedy kolejny hit kinowy nie przynosi już takiej satysfakcji, życie zaczyna się robić szare, a szampan podawany przez piękne hostessy zawsze wydaje się zbyt ciepły. Jedyne co w takiej sytuacji może zrobić pognębiony twórca, to spróbować prawdziwego, mocnego życia na krawędzi i zrobić reklamę…
O ile wiem*, takie są motywy reżyserów, którzy nakręcili poniższe spoty.
- Riddley Scott – człowiek, którego d
Who is Gio? najlepsza na świecie!
Zdecydowanie wolę od nawet ambitnych „zwykłych” reklam, spoty promujące jakieś akcje pro publico bono, nawet nie ze względu na to co promują, ale raczej na ich zwykle wyważony, czasem szokujący ale zawsze głęboki sens i przesłanie żeby być a nie koniecznie mieć. Choć reklama apple moim zdaniem również po części się do tego odnosi (idea konkurencyjności itp.)