W związku z pytaniami o staż w agencjach reklamowych i naukę w szkole reklamy oraz niedawną dyskusją na ten sam temat, poprosiłem Szkołę Mistrzów Reklamy o wpis. Odpowiedziała Katarzyna Dragović, założycielka tej szkoły. Myślę, że ten wpis odpowie na wiele pytań.
Co poniżej to już Katarzyna Dragović.
Jako założycielka szkoły reklamy często spotykam się z pytaniem: po co taka szkoła i czy nie lepiej pójść na staż do agencji.
Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że szkoły reklamy są różne, różne mają założenia i cele. Są takie, które uczą reklamoznawstwa i są takie, które uczą robienia reklam. Jeśli się więc jest w szkole, która uczy głównie teorii i w której uczą ludzie luźno związani z reklamą, wtedy – jeśli chce się pracować w agencji – chyba lepiej pójść na praktykę. Spotkałam się z przypadkiem, że copywritingu uczyła dziennikarka (z całym szacunkiem dla dziennikarstwa, jest to jednak zupełnie inny zawód). W takim wypadku rzeczywiście chyba lepiej jest po prostu pójść na staż.
Tylko że ze stażem to na dwoje babka wróżyła. Wszystko zależy od tego, w czyje ręce się trafi. Bywa tak, że stażysta przycina boardy i po prostu pęta się po korytarzach. Najczęściej odwala czarną robotę, której nikt inny nie chce robić. Raczej nie dostaje ciekawych briefów, bo te biorą dla siebie seniorzy. Oczywiście bywa też tak, że stażysta naprawdę pracuje i czegoś się uczy. Kiedy byłam dyrektorem kreatywnym w dużej agencji reklamowej, pozwalałam moim stażystom robić wszystko to, co robili doświadczeni pracownicy. Ale, jak mówię, różnie to bywa.
Natomiast czym szkoła typu portfolio, czyli nastawiona wyłącznie na praktykę, przewyższa staż w agencji?
Po pierwsze tym, że na stażu w agencji raczej nikt nie stworzy sobie kreatywnego portfolio, z powodów, które opisałam powyżej. W agencji trzeba po prostu zadowolić klienta. Natomiast w szkole (oczywiście mówię o szkole typu portfolio) studenci są zachęcani do jak największego szaleństwa twórczego i jest to w zasadzie jedyny okres, kiedy mogą sobie na to pozwolić. Z tego wynikają bardzo ciekawe prace, które są publikowane w branżowych mediach, dzięki czemu studenci mają szansę zaistnieć.
Po drugie tym, że nauczycielami w takiej szkole są wyłącznie bardzo doświadczeni, wielokrotnie nagradzani pracownicy agencji reklamowych, seniorzy, często dyrektorzy kreatywni. W normalnych, agencyjnych warunkach stażystą opiekuje się zwykły copywriter lub art director, który sam jeszcze niewiele potrafi. Żaden senior, nie mówiąc już o dyrektorach kreatywnych, nie ma na to czasu. W agencyjnych warunkach, gdzie przeważnie nie ma kiedy nawet pójść do toalety, tacy ludzie nie mogą poświęcić stażyście ani minuty swego czasu. W szkole natomiast pracują z nim, analizują jego projekty, krytykują, chwalą, pokazują nowe kierunki, w dodatku jeszcze mailują z nim po zajęciach, robiąc korekty on-line.
Po trzecie, bądźmy szczerzy, stażysta w agencji rzadko kiedy jest dopuszczany do zrobienia filmu. W szkole studenci pracują dla prawdziwych klientów. Ich pomysły, jeśli trafiają w gust klienta, są realizowane. Wielu studentów już w czasie studiów ma na koncie filmy, które były emitowane w kinach i telewizji, billboardy, którymi było obsypane całe miasto, reklamy prasowe w każdej gazecie, radiówki emitowane na okrągło w wielu stacjach. Za zrealizowane projekty dostają honoraria autorskie. Niewielu stażystów może się tym pochwalić…
I po czwarte wreszcie, stażysta w agencji poznaje tylko środowisko swojej agencji i dużo wody w Wiśle upłynie, zanim pozna jakichkolwiek innych ludzi ze świata reklamy. Studenci natomiast znają większość dyrektorów kreatywnych, dyrektorów strategicznych, prezesów największych agencji reklamowych w Polsce i nie tylko. To ich nauczyciele, są z nimi na ty. A to procentuje. Wielu z nich dostaje propozycje stażu, a nawet pracy, jeszcze uczęszczając do szkoły.
Reasumując, jeśli szkoła reklamy jest nie tyle uczelnią, nastawioną na dawanie dyplomów, ile kursem zawodowym, w którym studenci uczą się reklamy na żywej tkance, pod opieką najlepszych ludzi z branży, to jest to dużo lepsze, niż zwykłe stażowanie.
Katarzyna Dragovic
Założycielka Szkoły Mistrzów Reklamy przy ALK
www.szkolamistrzowreklamy.pl
Jakieś pytania w związku ze stażami lub szkołami reklamy? :)
więcej takich szkół powinno być
i może nieco tańszych..
i w innych miastach niż Warszawa… (też)
w Poznaniu np
„Po pierwsze tym, że na stażu w agencji raczej nikt nie stworzy sobie kreatywnego portfolio, z powodów, które opisałam powyżej. W agencji trzeba po prostu zadowolić klienta.”
Bardzo smutny obraz pracy w agencji Pani nakreśliła :(
Zawsze miałem wrażenie, że klienta zadowala świetna reklama. A świetna reklama to zazwyczaj reklama kreatywna. Wszystko inne to chłam i jeśli ktoś nastawia innych albo siebie, że praca w agencji to przysłowiowe robienie dobrze klientowi bez widoków na kreatywność, to tak jakby przyuczał prostytutki.
A może właśnie w tym cały problem naszego rynku reklamowego? Że w agencjach nadal daje się klientowi do zrozumienia, że to on najlepiej wie jaką zrobić reklamę, a w agencji są tylko rączki obsługujące aparat, kamerę czy Photoshopa.
Niestety taki smutny obraz stąd płynie…
Po co w takim razie w ogóle tworzyć kreatywne portfolio, skoro – wg uznanego (sądzę) praktyka – i tak w pracy każdy ma to głęboko?
Chyba zostałam źle zrozumiana.
Mówiłam, że STAŻYŚCIE rzadko kiedy trafi się ciekawy brief, bo łapią go dla siebie stęsknieni ciekawych briefów seniorzy. Nie mówiłam, że w agencjach każdy ma gdzieś kreatywność. Wręcz przeciwnie, tylko kreatywnych ludzi się poszukuje! A kreatywne portfolio trzeba mieć choćby po to, żeby pokazać swoje możliwości, bo łatwiej jest okiełznać kogoś o szalonych pomysłach, niż wykrzesać choćby iskierkę kreatywności od kogoś nudnego…
Z punktu widzenia klienta świetna reklama to taka, która świetnie sprzeda produkt. Czasem taka świetnie sprzedająca reklama jest bardzo kreatywna (np. Żubr, który dostaje nagrody i za skuteczność i za kreatywność), a czasem wręcz przeciwnie. Można by przywołać wiele przykładów okropnych reklam, które sprzedają jak szalone. Z różnych powodów, np. dlatego, że bardzo dobrze pokazane jest działanie produktu. No i z drugiej strony bywają reklamy bardzo kreatywne, które nie sprzedają i znów powodów może być wiele, na przykład stosowanie metafor zrozumiałych dla wąskiej grupy…
Klient, mimo że żąda od nas kreatywności, często nam na nią nie pozwala, bo kreatywność to tworzenie czegoś nowego, a rzeczy nowe to rzeczy niesprawdzone.
Reasumując, cała sztuka polega na tym, żeby zadowolić klienta, będąc przy tym kreatywnym:)
A ja ci Dominiku mogę dział strategi opisać:) jak chcesz to się odezwij mailem lub na GL
@Wombat, dzięki za propozycję, akurat dział strategii już mamy zaplanowany i prawie napisany przez stratega.
Przecież reklama NIE SPRZEDAJE.
Co do stażu w agencji reklamowej to prawda- aktualnie pracuje jako tako i nauczyłam sie tyle co nic, ale od czegos trzeba zaczac…szukam innej agencji…moze jakies ze zleceniami ;)
Podpisuje się rękoma i nogami pod wypowiedzią Kasi Dragovic. Sama do szkoły chodziłam, portfolio sobie zrobiłam, poszłam na staż do dużej agencji i dostałam propozycję pracy dla nich. Może z raz w czasie stażu przycinałam boardy a przez resztę czasu robiłam projekty dla dużych klientów, wszystko zależy gdzie się trafi. Ja miałam fart. Ale do agencji bym się nie dostała pewnie, gdyby nie szkoła. Reklamuję SMR wszystkim, reklamacji na pewno nie będzie;)
Niestety ale nie zgodzę się z przekonaniem, że staż/praktyka w agencji nie pozwala na po pierwsze nauczenie się samodzielności, po wtóre na zbudowanie portfolia. W kontekście tego drugiego – nawet jeśli – jak Pani wspomina – briefy zgarniają „żądni kreatywnej pracy seniorzy” to od organizacji pracy stażystów przez agencję zależy ich sukces i możliwe faktyczne współuczestnictwo w realizacjach.
Fakt, wiem, że w agencjach częstokroć staż kojarzy się z przysłowiowym parzeniem kawy, czy mnie przysłowiowym a bardziej realnym – wyszukiwaniem Klientów na słuchawce. Ale nie wpadajmy w uogólnienia, które krzywdzą odpowiedzialnie prowadzone staże. A co więcej staże, ktore kończą się propozycjami pracy nie raz i nie dwa. :)
Pozdrawiam.
Wydaje mi się, że nieuważnie przeczytał Pan mój wpis. Dlatego cytuję fragmenty:
„… ze stażem to na dwoje babka wróżyła. Wszystko zależy od tego, w czyje ręce się trafi. Bywa tak, że stażysta przycina boardy i po prostu pęta się po korytarzach. (…) Oczywiście bywa też tak, że stażysta naprawdę pracuje i czegoś się uczy. Kiedy byłam dyrektorem kreatywnym w dużej agencji reklamowej, pozwalałam moim stażystom robić wszystko to, co robili doświadczeni pracownicy. Ale, jak mówię, różnie to bywa.”
pozdrawiam
Wombat: mozesz podac jakies namiary na siebie.
Chcialbym podpytac o strategie reklamy.
Dzieki!
Andrzej
takich szkół powinno być zdecydowanie więcej. Oczywiście można iść na zwykłą uczelnię wyższą o takim kirunku czy specjalizacji, ale moim zdaniem to nie to samo…
W SMR bylem, nauczylem sie, a potem przez szkołe dostałem sie do jednej z lepszych agencji w branży:) Dziękuję Pani Kasiu!
Czy ktos po strategii moze dac na siebie namiary? Chcialbym podpytac o kilka rzeczy :)
dzieki
Wszystko pięknie ładnie. Szkoła jest cudownie opisana… szkoda tylko, że po pierwsze po kursie na event management nie otrzymałam praktycznie żadnej propozycji stażu (wszyscy uczestnicy byli kierowani do jednej agencji). Wykładowca, który teoretycznie miał wybrać jedną osobę, która trafi na staż do jego agencji nawet nie tknął palcem żeby to zrobić.
Kolejna rzecz to szkoła reklamy jest (…)”kursem zawodowym, w którym studenci uczą się reklamy na żywej tkance” doprawdy nie miałam okazji napisać ani briefu ani niczego innego co by wiązało się z jakąkolwiek praktyką. Z całym szacunkiem do założycielki oczywiście gdyż to nie ona przeprowadzała kurs, jednak przed wyborem osoby prowadzącej powinna sprawdzić jego kompetencje i umiejętności przekazywania wiedzy.
pozdrawiam
były słuchacz SMR