Jedna ze specyficznych rzeczy, które kojarzą się z Japonią to programy telewizyjne. Dla Europejczyków często zbyt ekscentryczne i niezrozumiałe, zbyt kolorowe i karykaturalne. Ma się rozumieć, że względem tego, co widzimy codziennie.
A skoro jesteśmy przy telewizji to mamy na tapecie również reklamę. Japońskie reklamy, szczególnie te, w których występują znani amerykańscy aktorzy, niczym nie różnią się od tamtejszych programów telewizyjnych. W skrócie: niezły czad.
Będzie Arnold Schwarzenegger, Ben Stiller, Keanu Reeves i Sean Connery.
Arnold Schwarzenegger w reklamie napoju energetycznego.
I druga wersja tego samego produktu z Arnoldem. Równie dobra.
Arnold lubi produkty, które podnoszą ciśnienie. Arnold wystąpił w wielu reklamach w Japonii, ale ta to już ostatnia z nim na dziś. Dziękujęmy Arnoldzie.
Bena Stillera w 2006 nieźle zmroziło. Przynajmniej w ciekawym towarzystwie.
Najlepsza minuta Twojego życia z Keanu Reevesem. Nawet nie jest tak, hm, dziwnie.
Sean Connery mówi very good. Czy aktorzy modlą się, żeby nikt tego nie zobaczył?
Uwielbiam tę reklamę. Sean Connery rysuje psa, następnie stwierdza, że ma już dość, więc sięga po trunek. Smak trunku można odczytać ze zdziwienia na jego twarzy.
Znamy tę scenę, co?
O Boże!!! Zawsze szanowałem japońską kulturę, ale japońska popkultura jest na poziomie filmu „Idiokracja” http://idiokracja.filmweb.pl/. Infantylne, kiczowate i głupie… oczywiście okiem europejczyka… Przeżyłem szok kulturowy :]
Ciekawy Blog…
Zapraszam do siebie…
Pozdrawiam KubaM…
Czy aktorzy modlą się, żeby nikt tego nie zobaczył?
Teraz pewnie tak, ale w czasach kiedy powstawały te reklamy nie było internetu i oni byli przekonani, że nikt z zachodniego świata nie będzie miał okazji obejrzeć tych spotów.