SARE, czyli firma e-mail marketingowa, korzysta do promocji swoich usług z internetowych billboardów. Co do tego nie mam zastrzeżeń. Natomiast zdziwił mnie komunikat jaki niosą ze sobą.
Pierwszy komunikat: „Ten billboard jest nieskuteczny”.
Drugi komunikat (rozwiązanie problemu): „Zamów kampanię e-mailingową”.
Oba komunikaty, oczywiście, w ramach jednego billboardu. Nasuwa się więc pytanie: skoro billboardy według SARE są nieskuteczne, czemu korzystają z nich do promocji e-mail marketingu w ich wykonaniu?
Odpowiedź może brzmieć: bo to taki przewrotny komunikat, żarcik, oka puszczenie. I jasne, jest to zrozumiałe, ale warto pamiętać, że skoro korzystasz z danej formy reklamy to dajesz do zrozumienia, że jest ona skuteczna.
Wniosek: brak sensu w przekazie.
Fakt, komunikat jest mało czytelny (tak jak billboard funai – masz dużego, kup sobie małego – nie kapuję go). Ale co do tej sugestii jakoby używali kanału, który uważają za nieskuteczny to bym uważał. Wielu odbiorców nie myśli na poziomie meta, nie zastanawia się nad samozwrotnością przesłania. Być może wyłapią tylko żartobliwość tego billbiardra. Btw, stwiam dychę, że mają w teamie kogoś zajmującego się filozofią, albo fana paradoksu kłamcy.
@rafalogic: albo po prostu ktoś się nie zastanowił. :)
Wydaje mi się, że brak zastanowienia jest ostatnio bardzo częsty u twórców billboardów. Moja percepcja tej reklamy była jednak inna. Pierwszą myślą jaka mnie naszła, była: a może chodziło o zademonstrowanie braku przekazu w przekazie- w pierwszym billboardzie, o jego surowość i tym samym nieskuteczność. Natomiast drugi billboard niósłby wtedy pewnego rodzaju lekarstwo na te przypadłości a raczej lekarza, którym jawiłaby się firma SARE, niosąca pomoc w tworzeniu „tych skutecznych”- billboardów… Jednak brakuje wtedy owej wyrazistości i zbawiennej oryginalności w drugim billboardzie… Bez tego jednym słowem.. nonsens!
@rafalogic, Dominik Koza: a może Wy w grupie docelowej nie jesteście i dlatego nie łapiecie? ;)
A ja myślę, że panowie po prostu skopiowali (inna forma inspiracji?) pomysł stąd: http://postadvertising.com/
@Darek: skąd wiadomo, że panowie? ;)
A propos Sare to wolałem kreację Freshmail vs. Sare „Zamień Stare na Nowe” i do tego piosenka jeszcze no ale skończyło się chyba w sądzie.
Artur ma chyba troche racji z target market i consumer profile.
Jesli sie przyjzec reklamie to slowa nieskuteczny sa pogrubione. Mozemy zobaczyc cienkie napisy ” ten billboard” jednak nasza uwaga skupia sie bardziej na slowach ” nieskuteczny” ze wzgledu ze te slowa sa in bold.
Nastepny billboard prezentuje pogrubione slowa ” zamow” …..
A do tego logo pod spodem.
Z mojej malej analizy wyglada tak jak gdyby to byla gra dla spostrzegawczych. Tworzac reklame wiemy ze pierwsze slowa w body copy sa najwazniejsze. Nie przeczytasz calej reklamy jesli cie ona nie zainteresuja albo nie przyciagnie uwagi.
Reklama z pogrubionym drukiem ” zamow ” przyciage uwage czytelnika szybciej.
Moj wniosek – firma chce pokazac, ze metoda e-mailingowa jest skuteczna i bedzie spostrzezona :)
„Nie chcialem wprowadzic zametu i moze sie myle, chociaz mysle ze mam racje”
Jednym z ciekawszych wypowiedzi niektórych specjalistów copywritingu jest ocenianie słuszności wydawania kasy przez zleceniodawców.
Nie od dziś wiadomo, że kampanie są mniej lub bardziej skuteczne kampanie. Ale tak szczerze – bardzo się tym przejmujecie? :)
Jakbyśmy znali wyniki badań skuteczności tej kampanii, to możnaby cokolwiek dywagować. A tak pozostaje sączenie pustych słów.
@Maciek: wpis dotyczy kreacji, nie skuteczności.
„korzysta do promocji swoich usług”?
To zdanie napisał Pan Copywriter, tak?
@4stwory: ani „Pan”, ani wielką literą copywriter. Chętnie poprawię, jeśli masz czas zaproponować coś lepszego. Pozdrawiam.
Sądzę, że w SARE liczyli po prostu na brak głębszej analizy i pozostanie na podstawowym poziomie przekazu. Cóż, wcale nie musieli się przeliczyć, jak podpowiadają realia.
@rafalogic:
Właśnie przeczytałem Twój komentarz, co niestety mój uczyniło wtórnym. Proza życia.
Co do Funai: kampanię „Masz dużego? Kup sobie małego” uznałem swego czasu za prawdziwie chybioną i trwałem w tej opinii do przedwczoraj. Wtedy bowiem natknąłem się na informację o drugiej edycji. Wniosek? Niby niegramatycznie, niby niejasno, ale odzew rynku pojawić się musiał. Jakby na to nie patrzeć, cel osiągnięty.
E tam od razu paradoks kłamcy ;) Pewnie chodziło o wizerunek nic więcej. Bo tak wychodzi, że szewc bez butów śmiga. Zapewne nie liczyli na kliknięcia, choć może chodziło o pewną przewrotność.
Co do Funaia, to kampania wzbudziła z jednej strony oburzenie (głównie damkiej publiki) z drugiej fascynację i pozytywne emocje. Jakby nie patrzeć to dwóch moich kumpli kupiło sobie jakieś małe funajowskiej tv i wrzucili je do kuchni :D Pompa