Tego nie da się przeczytać (smęcenie o formatowaniu tekstów)

„W Internecie z tekstem można zrobić wszystko”. Jasne, że tak. Poza poważnymi błędami ortograficznymi, merytorycznymi i przegadaniem – w zasadzie uchodzi wszystko. Tiaaaa. Często w czytanych tekstach boli (choć prawdopodobnie nie każdego) na przykład taka rzecz – urocza maniera rozstrzeliwania ich na jednozdaniowe akapity.

Przykład 1:
http://calibracja.pl/

Przykład 2:
http://pracawdomu-zarabianieprzezinternet.blogspot.com/

O co chodzi? Gdy widzę takie koszmarki przede wszystkim ciekawi mnie ich bounce rate. Osobiście (subiektyw) nie wyobrażam sobie przebrnięcia przez taki tekst do końca. Fakt: tego typu maniera przylgnęła do stron czarodziei typu: „napisz do nas, aby zarobić milion złotych w dwa tygodnie”, więc dedykowanych do raczej mniej rozgarniętego Internauty. Gdy jednak zobaczyłem podobnie sformatowany tekst związany z branżą finansową to przyznam, że mnie zmroziło. Ot, takie mało finezyjne, reklamowe samobójstwo.

Podstawa wizerunku instytucji finansowej: wiarygodność. A jak zbudować wiarygodność, gdy tekst jak żywo przypomina propagandę wszechobecnych w sieci piramid finansowych, delikatnie mówiąc: robiących ludzi w wała?

Według klasycznych (dosłownie: szkolnych) prawideł formatowania tekstu, akapit powinien składać się z przynajmniej 3 wersów (odpowiednio: 3 zdań różnej długości lub 2 wielokrotnie złożonych). I przynajmniej ten jeden raz w życiu belferki polskiego mają po prostu rację.

W publikacjach drukowanych daje to oszczędność miejsca – lepiej puścić większe zdjęcie niż niepotrzebnie rozstrzelać tekst. W necie tego ograniczenia nie ma, pojawiają się więc kwiatki, po których widać, że autor nie wiedział, że odpowiednio skonstruowane akapity faktycznie mają kilka zastosowań: prowadzą czytelnika po tekście, organizują materiał w bloki tematyczne (dzięki czemu są one łatwiejsze do zapamiętania) i ułatwiają nawigację, gdy na chwilę oderwie on wzrok od tekstu. Ale co ja tam wiem – ot, tak sobie chwilę ze stetryczenia smęcę o formatowaniu…

Oczywiście zawsze z tekstu można zrobić choinkę.

I napisać to samo.

Co wcześniej. Albo 5 akapitów wcześniej. Albo 27 akapitów wcześniej. Albo 45 akapitów wcześniej…

5 kolorami czcionki i zamiast w jednym zdaniu…

To w piętnastu. Bo tak jest bardziej… bardziej coś, cholera wie co.

Tylko: czemu to służy?

Bo chyba…

Niekoniecznie przejrzystości tekstu.

Prawda?

Albo nieprawda?

Aha, już wiem – oni się ścigają w jak największym rozciągnięciu strony.

Udowadniają, że wiedzą jak działa kolorowanie tekstu w Wordzie lub html.

A ja wychodzę na marudę i zgreda. Może słusznie. Ale i tak…

Kpiąc sobie oczywiście….

Bo duże odstępy między wierszami to niekoniecznie to samo, co „dużo do przeczytania między wierszami”.

Mam cichą nadzieję, że…

Prawda?

Albo nieprawda? (itd. itp.)

18 odpowiedzi na “Tego nie da się przeczytać (smęcenie o formatowaniu tekstów)”

  1. Znając życie, autorzy tych tekstów doskonale zdawali sobie sprawę z ich pierodołowości, ale wystarczy przejrzeć Zlecenia.przez.net: zlecę napisanie tekstu blablabla nie mniej niż 6 tys. znaków blabla. Dołóż do tego poradnik w stylu „pisanie hipnotyzujących tekstów dla średniozaawansowanych” i efekt jest gotowy :)

  2. Rozwłóczenie po kilometrze strony to faktycznie główny (ale wcale nie jedyny) problem przytoczonych przez Ciebie tekstów. Chociaż co do jednego nie do końca się zgodzę. Różni spece od pisania do internetu są zgodni, że czasem jednozdaniowe akapity są ok, jeśli wyczerpują jakiś temat. Zgodnie z zasadą: 1 myśl=1 akapit.

    Muszę przyznać, że i Ty nie ustrzegłeś się błędu. Składniowego. „Widząc takie koszmarki przede wszystkim ciekawi mnie ich bounce rate.” – niepoprawnie użyłeś imiesłowu. Imiesłów odnosi się do tego samego podmiotu, co rzeczownik w drugiej części zdania, w tym przypadku poprawnie należało by napisać np. „Kiedy widzę…”. Tak jak teraz ze zdania wynika, że to bounce rate widzi koszmarki. No ale to tak na marginesie, bo z meritum nie sposób się nie zgodzić.

    Pozdrawiam.

  3. Hej Monika. Za uwagę korektorską – dzięki, nie do końca jej czuję, ale korektorem nie jestem, więc skorzystałem i naniosłem poprawkę.

    Co do opinii o: jednym akapicie = jednym zdaniu. Jasne, od każdej zasady są wyjątki, a gdy są one mądrze stosowane, to można ich użyć z korzyścią dla tekstu. Ale to już zupełnie inne zagadnienie.

    Bartek – boję się, że to bla bla bla nie piszą jednak ZPN, a właśnie ludzie, którzy faktycznie się wysilają, bo naczytali się wątpliwej jakości poradników (o których wspomniałeś).

  4. uwielbiam takie koszmarki w sieci, chociaż z bólem czytam jak określa się to mianem copywriterskiej roboty,
    to takie „disco polo biznes”

  5. A nie odnosicie wrażenia, że „piętno internetu” odciska się również na innych płaszczyznach komunikacji, zalewając nas swoim rozkosznym sosikiem wolnej amerykanki? Billboardy HGW w Warszawie (C.D.N.), wznowiona ostatnio kampania Funai (Masz dużego? Kup sobie małego!).

    Rozumiem, że ostatecznym kryterium jest efekt sprzedażowy przekazu, a nie jego bezwzględna zgodność z kanonami polszczyzny. Czy jednak naprawdę nie da się tego zrobić inaczej?

    Jestem daleki od wylewania pomyj na autorów tego typu haseł, nurzam się jednak w ambiwalencji, jak powiedziałby piszący do szuflady literat. Co o tym sądzicie, Drodzy Państwo?

  6. @monica
    A ja się wypowiem, że według mnie zdanie „Widząc takie koszmarki przede wszystkim ciekawi mnie ich bounce rate.” jest poprawne. Jak najbardziej stosuje się do zasady, iż „Imiesłów odnosi się do tego samego podmiotu, co rzeczownik w drugiej części zdania”. Rzeczownikiem w drugiej części zdania, do którego odnosi się imiesłów „widząc”, jest naturalnie podmiot „mnie”, czyli autor artykułu, a nie tajemnicze hasło „bounce rate” :-)

    @Tomek Banasik
    Tak na marginesie, czy nie dałoby się użyć terminu „wskaźnik odrzuceń” tak jak robi to Google Analytics?

    Pozdrawiam!

  7. Ale ile perwersyjnej przyjemności musiało Ci sprawić wszystko, co zrobiłeś po słowach: „Oczywiście zawsze z tekstu można zrobić choinkę”.

  8. Zapomniałes jeszcze o nagminnym wyśrodkowywaniu tekstu w newsach na przykład ;) Które razi moim zdaniem jeszcze badziej.

  9. @Adam, bull shit. Podmiotem w drugim zdaniu jest (kto? co?) bounce rate, który (co robi?) ciekawi. Kogo (dopełnienie)? Mnie. Ciebie. Kogokolwiek.

  10. @Randal, najpierw tym tekstem powinien zająć się ktoś, kto zna gramatykę, ortografię i interpunkcję języka polskiego. Formatowanie to w porównaniu z pisownią w tym tekście to rzecz drugorzędna.

  11. Nie jestem autorem, ani nie dokonywałem korekty tekstu poza oczyszczeniem kodu. Jak wspomniałem, tekst został mi przedstawiony jako zrobiony przez profesjonalistę z czm nie mogę się pogodzić. Zamiast się spierać potrzeba mi opinii niezależnych świadków z branży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *