To pewnie będzie najbardziej spektakularny buzz listopada. Nadciągają Gwiezdne Wojny w wersji Angry Birds! Czytaj dalej Gwiezdne Wojny i wściekłe ptaki
Top 10 reklam Super Bowl 2011 [WIDEO]
Kto wie, że w tym roku Super Bowl wygrała drużyna Green Bay Packers? Ja nie wiedziałem, ale 600 mln widzów zapewne nie przeoczyło tego faktu. Amerykanie pewnie nie przeoczyli też Super Bowlowych reklam…
Nie wierzę aniołom
Mikołaje wyskakujący zza rogów, renifery podkładające nogi przy wyjściach z metra, dzwoneczki, bombeczki, „Last Christmas”, śnieżynki, pierzynki, czerwone kubraczki i aniołowie sprzedający wódkę… Czytaj dalej Nie wierzę aniołom
Tego nie da się przeczytać (smęcenie o formatowaniu tekstów)
„W Internecie z tekstem można zrobić wszystko”. Jasne, że tak. Poza poważnymi błędami ortograficznymi, merytorycznymi i przegadaniem – w zasadzie uchodzi wszystko. Tiaaaa. Często w czytanych tekstach boli (choć prawdopodobnie nie każdego) na przykład taka rzecz – urocza maniera rozstrzeliwania ich na jednozdaniowe akapity. Czytaj dalej Tego nie da się przeczytać (smęcenie o formatowaniu tekstów)
Reklama i syndrom ATFPB
Krótka, paranaukowa analiza syndromu ATFPB – choroby (jak sądzę) często występującej w środowisku twórców reklamy, zwłaszcza wśród kreatywnej części pracowników tej branży: copywriterów, art directorów, group headów, dyrektorów kreatywnych itp.
Nie jestem korektorem (na szczęście)
Zazdrość to chyba najbardziej typowa z typowych polskich przywar. I co najśmieszniejsze, sięga ona samego języka, czy może raczej – ciągnie się za nim, jak ogonek za literką „ą”. Tak, tą jak najbardziej korektorsko poprawną „ą”. Bo jak inaczej niż zazdrością można wytłumaczyć notoryczne mylenie pracy dziennikarza, copywritera czy redaktora z pracą korekty?
Ale od początku, bo może przyda się raz, ale konkretnie, to powiedzieć. Dziennikarz nie jest korektorem. Copywriter też nie jest korektorem. Ba! Nawet redaktor naczelny, redaktor kreatywny czy prowadzący też nie są korektorami. I nikt przy zdrowych zmysłach tego od nich nie oczekuje – oni mają być dobrzy w czym innym, a korektę zostawia się… korektorom właśnie.
Odbyt. Nieruchomości
Znalezienie dobrego słowa trudną sztuką jest. I już. Niemal codziennie w przekonaniu tym utwierdzają mnie przeróżne Pocztexy, Polimexy, Budimexy, Hardexy, Kopexy, Plastboxy, Techmexy, Warimpexy i inne, podobne spuścizny różowego myślenia lat 80-tych. Niczym nie można tak sobie przechlapać biznesu jak kiepską nazwą firmy. Zwłaszcza, gdy poziom tej nazwy sięgnie… odbytu. Dosłownie.
Znany z Goldenline przypadek, który dopiero do mnie dotarł, rewelacyjnie potwierdza tą regułę. Oto, zapewne dlatego, żeby nazwa firmy była dostojna i poważna, pewna agencja nieruchomości postawiła na słowo łacińskie.
Seks, kawa czy reklama?
Wtorkowy wieczór. Albo czwartkowy. A może to środa. Nieważne. Każdego popołudnia przychodzi moment aby ostatecznie zdecydować, co zrobić z wieczorem. Zwykle wybór nie jest trudny, można iść do kina, do łóżka, na koncert, posiedzieć z dzieckiem, wyskoczyć na piwo itp. setka normalnych aktywności. Ale czasem pojawia się jeszcze jedna, wciągająca alternatywa… „a może by tak popracować jeszcze trochę”.